Najnowsze wpisy, strona 3


gru 17 2002 Życie
Komentarze: 1

spotkałam wczoraj Tomka...gadalismy chwilke...nic sie nie zmienił:) ja podobno też....największy komplement dla mnie...to-Nic sie nie zmieniłaś...Nie chce...ale tak naprawde to bzdura, całe życie sięzmieniamy, kształtujemy, uczymy, nabywamy doświadczeie..nieraz jeden dzien..potrafi zmienić nasz światopogląd, ale to jest chyba właśnie życie...życie to wieczna szkoła....ale i tak umieramy w niewiedzy....

ŻYCIE TO NASZA DROGA DO WIECZNOŚCI.....

szeptem_piszac : :
gru 17 2002 mama
Komentarze: 1

stwierdziłam, że napisze dzisiaj coś o mojej rodzince, nigdy tego nie robiłam..więc kiedyś trzeba..w tym momencie rodzinka jest całkowicie zdekompletowana...i czuje sie w tym moim gniazdku strasznie obco...a wszystko zaczęło się jakieś 6 lat temu kiedy urodził się mój najmłodszy braciszek Hubercik..był slicznym bobaskiem..taki malutki...i zdrowiutki, a lekarze zmarnowali mu zdrówko....to był dramat rodzi sie zdrowe dziecko 10 punktów, wszystko super. a tu nagle boom..zaczęło się od wodogłowia..(nieuzasadniona diagnoza)..wodogłowia nie było...pozniej...jakaś wada w mózgu...no jednym słowem...lekarze w Polsce mówili, że dziecko siedzieć nie bedzie, mówić nie bedzie....mam liczną rodzinę w Grecji..mama zdesperowana wzieła malucha i wyjechali leczyć go w Grecji...ja miałam wtedy jakieś  15 lat...cholernie potrzebowałam mamy..zostałam sama z tatą i trzema starszymi braćmi....pozątki były ciężkie..nie mogliśmy siedogadać..nastały meski rządy, a z czasem....wszystko się ułozyło...miałam w barciach duże oparcie...poczuwali siedo obowiazku..opiekować sie mną...mama przyjeżdzała...ale na krótko...była gościem..przez te 6 lat...mieszkanai z facetami...chyba nikt t nie jest w stanie mnie niczym zaskoczyć...nie wiem czy to dobre, czy złe..w te wakacje mama wróciła z Hubertem na stałe...zaczął sie dramat...nasze życie zostało przewrócone do góry nogami..mama chciała wszystkich ustawiać..wszystko zmieniać...Dzisiaj w domku zostałam ja Hubert(zdrowy jak rybka), tata, najstarszy Artek( którego nigdy nie ma) i mama...wchodze do domu...brakuje mi bałaganu...hałasu..krzyku...głosnej muzyki....narzekałam na to, a teraz tęsknie...Darek wpadł ze swoją dziewczyną...nie kochają się...zamieszkali razem, przerwał studia..jest załamany..ma 23 lata, powiedział, że do domu nigdy nie wrócił...Tomek ma 24 lata wynajął mieszkanie z kumplami..po miesiącu rządów mamy spasował...pewnego dnia poprostu sie wyprowadził...został Artek, ale też nie może już wytrzymać...mama chce na s stłamsić....rozbiła wszystko to co zbudoawliśmy razem przez te lata...wiem, ze to moja mama...ale przez 6 lat była nią tylko na odległość...mam żal..nie potrafie go ukryć

szeptem_piszac : :
gru 16 2002 obrączka
Komentarze: 0

Z CHUDNĄCYCH PALCÓW PADA PIERŚCIONEK. NAGŁY TEN STUK W PODŁOGĘ- TO ZNAK. ACH, NIEDOBRY!- ZNOWU KILKA KILO STRACONYCH W CIĄGU MIESIĄCA....

PODOBNIE I W MAŁŻEŃSTWIE, GDY MIŁOŚĆ STOPNIOWO ZANIKA, Z DNIEM KAŻDYM BARDZIEJ SŁABNĄĆ, NAGLE Z DŁONI SZCZEŚCIA, NA MIARĘ KIEDYŚ ROBIONA, ZSUWA SIEZ DŁONI SZCZĘŚCIA, JUŻ NIE TEJ SAMEJ.

I TO SIE NAZYWA- ROZSTANIE.........

szeptem_piszac : :
gru 16 2002 straciłam kontrole
Komentarze: 2

pograżyłam się ...całkowicie....straciłam kontrole nad własnym życiem...straciłam kontrole nad spaniem...nad myśłeniem...mówieniem...głubie siew e wszystkim...w domu przejebane....bo studia mam zawalone i nie moge z tego wybrnać...jak mogłam być taka głupia...JA??? która zawsze wiedziała czego chce do czgo dązy...która pomagała innym...z facetami problemy...co robić w sytuacji, kiedy wiem, że facetowi zależy, ale się mnie boi i czuje respekt...no dobra...robie co sie da...kurde co z wami?....moja najblizsza przyjaciółeczka zaczęła pracować w knajpie...sowa się z niej zrobiła...w dzien śpi w nocy pracuje...tracę ją....tracę powoli wszystko, straciłaM KONTROLE...nad własnym życiem i czuje sie bezsilna....i jeszcze dziadziuś ma raka z przerzutami....święta bedą straszne...siedzieć z kimś przy stole wigilijnym...z myślą, że za rok może go nie być....boooże dodaj mi sił.

szeptem_piszac : :
gru 16 2002 nie ma tytułu
Komentarze: 1

zimnoooo....nawet sie 4 literek nie chce ruszyć z domeczku, nie poszłam na wykłady..pójde po południu na deutcha( okropność)...własnie przed chwilą rozwaliłam ukochanego kwiatka przez ulotkarza....zadzwonił domofon, a ja do okna pochylam sie w dół, a tu mi koleś ulotkami macha i drze się...PROOOSZE OTWORZYĆ...ok ok...otworze., ale cholera jak zamykałam okno to strąciłam kwiatka...no dobra wiem wiem ..to moja wina...gadam właśnie z Tomeczkiem...moim przyjacielem internetowym...studiujemy na tej samej uczelni, ale sie nie znamy osobiście:)..to wogóle dziwna sprawa...gadamy tak od lipca...strasznie duużo....w cholere czasu...Tomek wczoraj policzył czas ile ze sobą gadamy i wyszło 36 godzin przez miesiąc...PARANOJA...chyba jesteśmy chorzy..oprócz tego wysyłamy sobie smski..no zobaczymy co to z tego wyniknie:)..wczoraj byłam u kumpli w akademiku.AGH.na miasteczku..i opowiadali mi, że ich koleżanka pare dni temu wyskoczyła z akademika, z trzeciego piętra i zbiał sięna miejscu...bo facet z nią zerwał po 3 latach...boooooże...ja bym tak nie mogła...ale zauważyłam ogólnie, ze jeśli chodzi o samobójstwa z powodu nieszcześliwej miłości to duużo czesciej popełniają je faceci...ciekawe dlaczego..

szeptem_piszac : :